AKTUALNOŚCI  
Strona główna   >   Aktualności   >  
 
2014-01-07
VI Krajowy Zjazd Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP.

W dniach 26-27 listopada 2013 r. obradował w Warszawie VI Krajowy Zjazd Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP. W zjeździe wzięło udział 290 delegatów spółdzielni zrzeszonych w Związku (na ogólna liczbę 495 spółdzileni zrzeszonych w Związku) oraz 13 przedstawicieli spółdzielni w charakterze obserwatorów. Zjazd dokonał oceny działalności Związku w okresie między V Krajowym Zjazdem a VI Krajowym Zjazdem Związku, do którego wprowadzeniem były wystąpienia kol. dr Jerzego Jankowskiego - Prezesa Zarządu oraz kol. Tomasza Jórdeczki przewodniczącego Rady Nadzorczej Związku, które publikujemy poniżej.

 VI Krajowy Zjazd Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP - wystąpienie Prezesa Zarządu Związku
dr Jerzego Jankowskiego.

Panie i Panowie!
Spółdzielcy, delegaci.

Z prawdziwym wzruszeniem witam Was dziś na VI Krajowym Zjeździe Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP. Pięć lat temu, wielu z nas miało obawy, czy spotkamy się ponownie.
Oto jesteśmy i nie zamierzamy już dalej cofać się, przepraszać za nasze istnienie. Jestem przekonany, że spółdzielczość mieszkaniowa przetrwa też kolejne burze i stanie się jeszcze silniejsza, jeszcze bardziej zwarta i zdeterminowana do wypełniania naszej misji.

Nasi przeciwnicy nie spodziewali się, że burze które rozpętali, choć zaszkodziły w niejednym naszemu ruchowi, choć nie pozwoliły koncentrować się na rozwoju spółdzielni i służeniu w pełni naszym członkom, to spowodowały, że spółdzielcy dostrzegli swoją odrębność, powiedziałbym wręcz – siłę i odkryli na nowo spółdzielczość. Jednak Komisja Sejmowa pracująca nad projektami ustaw spółdzielczych uznała, że będzie się zajmowała tylko częścią ogólną, dlaczego, gdyż zdaniem Komisji regulacje branżowe winny się znaleźć w odrębnych ustawach.

Takie stanowisko przyjmujemy, jak ponury żart i to z dwóch powodów:
- po pierwsze – w poprzednie kadencji Sejmu – przypomnę, rządził ten sam układ polityczny – zgłaszane były projekty ustaw branżowych i wówczas poseł Platformy Obywatelskiej Pan Marek Zieliński przekonywał wszystkich, że tego typu regulacje powinny się znaleźć w prawie spółdzielczym jako całości – i projekty były odrzucone w pierwszym czytaniu,
- po drugie – do laski Marszałkowskiej do dnia dzisiejszego nie złożono żadnego projektu branżowego.

Koleżanki i koledzy,

Wypadałoby zapytać Posłów – członków Komisji co jest grane i zaapelować, by uczynić wszystko, aby ustawa procedowana w Sejmie obejmowała zarówno część ogólną jak i części szczegółowe, to ważne dla całego ruchu spółdzielczego. Naszym zdaniem przyjęta forma procedowania nie służy spółdzielcom.

Koleżanki i koledzy.

Mijający okres od poprzedniego zjazdu, nie był okresem sielankowym i zwykłym. Po raz kolejny, po wydarzeniach z 1990 roku, z czasów specustawy, która zniszczyła fundamenty gospodarki spółdzielczej i oczyściła rynek z konkurencji dla firm prywatnych, spotykaliśmy się z bezprzykładną próbą negowania dorobku i znaczenia spółdzielczości, szczególnie spółdzielczości mieszkaniowej, a jednocześnie z działaniami psucia prawa i państwa.

Dzisiaj wojna wypowiedziana spółdzielczości przez kolejne projekty ustaw, trwa nadal. Bez pardonu, bez szanowania naszego dorobku, tradycji czy autorytetu spółdzielczości. Pozwólcie, że posłużę się przykładem projektu prawa spółdzielczego, zgłoszonego w Sejmie - obejmował regulacje dotyczące części ogólnej odnoszące się do wszystkich rodzajów spółdzielni, oraz regulacji dotyczących różnych rodzajów spółdzielni, tj. spółdzielni pracy, uczniowskich.

Projekt w takim kształcie został poddany w miesiącu czerwcu br. debacie publicznej – uczestniczyło w tym wysłuchaniu ok. 1500 spółdzielców z całego kraju. W dyskusji poparto w pełni tak przygotowany projekt z uznaniem i zadowoleniem. Sytuacja zmieniła się jednak, powiedziałbym, że na naszą korzyść. Wprawdzie większość rządząca niczego nie zrozumiała z dotychczasowych swoich porażek i nie chce pojąć, że szkodząc spółdzielczości, tak naprawdę szkodzi krajowi i Polakom, to jednak zyskaliśmy sojuszników. Nie pojawili się nagle, ten fakt zawdzięczamy naszym działaniom. Dziś czujemy wsparcie, jakiego udzielają nam w parlamencie kluby: SLD, PiS, PSL i Twojego Ruchu. Wyraźne deklaracje w tej sprawie padły z ust ich prominentnych przedstawicieli rok temu, na Kongresie Spółdzielczości Polskiej i trochę wcześniej, na historycznym już proteście w Sali Kongresowej. Pokazały one, że spółdzielczość nie jest ani lewicowa, ani prawicowa czy centrowa. Po prostu jej cele, podobnie jak cele światowego ruchu spółdzielczego, mają służyć wszystkim ludziom, którzy widzą swój interes we wspólnym działaniu i obronie przed zagrożeniami ze strony coraz bardziej zdziczałego polskiego kapitalizmu.

Za nami wiele wspólnych wystąpień. Kilkakrotnie w masowym proteście kierowaliśmy do Sejmu wielkie paczki z protestami tysięcy spółdzielców przeciw poczynaniom polityków Platformy. W czasie ostatniej takiej akcji, spółdzielcy przynieśli do Sejmu protest poparty ponad 40 tys. podpisów i wręczyli szefowi Komisji Nadzwyczajnej do spraw ustaw spółdzielczych.

O co dziś chodzi w kolejnych ustawach wnoszonych do Parlamentu? Na pewno nie chodzi o stworzenie nowego, lepszego prawa, dostosowanego do nowych realiów rynkowych – choć tak mówią posłowie PO.

Powiedzmy wprost. Są to działania obliczone na taki sam skutek, jak te sprzed 23 lat. Wtedy chodziło o zniszczenie bazy spółdzielczej i przejęcie potencjału przez biznes bazarowy czy właścicieli słynnych „ szczęk”. Dziś chodzi o zabranie nieruchomości spółdzielczych, oddanie ich firmom deweloperskim i stworzenie monopolu tych firm w nowym budownictwie. Bo bez spółdzielni, budujących według zasady „ non profit,” można żądać więcej za mieszkania. Widać to wyraźnie na rynkach lokalnych. Kiedy pojawiają się nowe mieszkania spółdzielcze, ceny na rynku spadają, gdy ich nie ma – rosną. Mieszkańcom domów spółdzielczych szykowany jest los nie do pozazdroszczenia – przejście do wspólnot. Gorszej i droższej struktury zarządzania zasobami mieszkaniowymi, gdzie lokator wychodzi spod ochrony, jaką mu daje ustawa spółdzielcza i dostaje się pod rządy Kodeksu cywilnego.

Dziś spółdzielnie prowadzą działania obrony interesów swoich członków przed drapieżnością firm deweloperskich, prywatnych zarządców oraz firm handlujących nieruchomościami.

Nie tracimy z oczu – zajęci odpieraniem zagrożeń tworzonych przez ugrupowanie rządowe – spraw wewnątrz spółdzielczych. Muszę wspomnieć tu o poważnym dorobku lustracyjnym. W okresie do połowy br. przeprowadziliśmy blisko tysiąc lustracji wśród naszych członków i w innych jednostkach.

Wykazały one – wbrew twierdzeniom wyznawców posłanki Lidii Staroń z PO – że spółdzielnie to zdrowe organizmy, dobrze radzące sobie na rynku, efektywnie zarządzają swoimi zasobami i generalnie dobrze realizujące potrzeby mieszkańców. Dodam jeszcze, że w większości przypadków nie stwierdzono nieprawidłowości spowodowanych względami subiektywnymi. Tylko w 39 przypadkach, w ciągu czterech lat, zaszła potrzeba przekazania materiałów organom ścigania. Ale i ten przykład dowodzi, że spółdzielnie nie potrzebują krucjaty w imię prawdziwych czy urojonych interesów członków, ale potrafią przy pomocy istniejących obecnie mechanizmów oczyścić się, zwalczyć nieprawidłowości.

W czasie lustracji była możliwość zbadania skarg członków, które są często podnoszone, jako dowód na rzekomo złą działalność spółdzielni i zarządów. W rzeczywistości wiele skarg wynikało z braku właściwego, pełnego przepływu informacji między organami spółdzielni i członkami, z nieznajomości przez członków podstawowych praw i obowiązków, co ograniczało ich możliwości uczestniczenia w zarządzaniu spółdzielnią, zagwarantowane Prawem spółdzielczym i statutem. Nierzadko zjawiska te rodziły domniemania członków o tym, że są oszukiwani.

W dużej części tych spraw badania nie potwierdziły zarzutów, mimo to autorzy skarg nie akceptowali ustaleń, nakręcając atmosferę niechęci do spółdzielni.

Dla odmiany, w wielu spółdzielniach stwierdzono dobrą organizację i efektywną pracę organów z członkami. Nasze zasoby są modernizowane i rewitalizowane. Spółdzielnie dziś wypełniają wiele zadań, których nie może lub nie chce wypełniać samorząd terytorialny lub instytucje państwowe, od kultury przez działalność społeczną na rzecz mieszkańców, ludzi starszych i dzieci, po samopomoc tym wszystkim, którzy wypadli na zakręcie w wyścigu szczurów, który nakręca na rynku nowa rzeczywistość.

Polityczne krucjaty, wymierzone w spółdzielnie, odwracały uwagę, pochłaniały czas i środki, które mogły służyć spółdzielni i spółdzielcom. Tylko w latach 2009-2012 dokonano czterokrotnej nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Miały również miejsce cztery interwencje Trybunału Konstytucyjnego. Prezydent mimo naszych apeli o nie podpisanie kolejnej wersji ustawy z 2009 roku wskazując na niekonstytucyjne zapisy, przy tym nie respektujące interwencji TK, podpisał ustawę. Także wiele innych interwencji związku podzieliło los grochu rzucanego o ścianę. Racje i interesy polityczne układu, z którego wywodzi się prezydent, marszałek Sejmu czy premier były ważniejsze od potrzeb milionów spółdzielców.

Wspominałem o tym, że w roku 2010 przygotowaliśmy i wnieśliśmy do Sejmu obywatelski projekt ustawy, podpisany przez ponad 140 tys. obywateli. Niestety, Sejm 24 września 2010 roku odrzucił go w pierwszym czytaniu, nie usiłując nawet rozpatrzyć meritum sprawy. A ponieważ podobny los podzieliło szereg innych inicjatyw obywatelskich, stanowi to dowód na pełne wyalienowanie się rządzących ugrupowań politycznych, nazywających siebie ruchami obywatelskimi, ze społeczeństwa obywatelskiego.

Kolejnym dowodem na to było nie podjęcie ustaleń zawartych w Raporcie o stanie spółdzielczości w Polsce, mimo obietnic złożonych przez rząd. Zamiast tego, mieliśmy kolejne „emisje” projektów ustaw o spółdzielniach mieszkaniowych i prawa spółdzielczego, autorstwa posłów PO. W ramach samoobrony, spółdzielcy zorganizowali w czerwcu 2011 roku Ogólnopolskie Forum Spółdzielcze, które zgromadziło kilka tysięcy spółdzielców z całego kraju oraz elity kierownicze partii opozycyjnych i posłów. Jego ustalenia i sformułowane apele, odbiły się szeroko po kraju i Europie. Wrogie spółdzielczości ustawy upadły w Sejmie, by powrócić po kolejnych wyborach.

Walka o polską spółdzielczość z politykami PO, wybranymi zresztą – o ironio – do parlamentu, w dużej mierze głosami spółdzielców, trwa nie tylko w Sejmie. W spółdzielnie uderza wyższa stawka VAT, restrykcje cenowe dotyczące kosztów dzierżawy nieruchomości i niechęć do uregulowania tych problemów. Rządzący poprzez ograniczenie, a ostatnio – nawet wstrzymanie pomocy finansowej do nowego budownictwa spółdzielczego, praktycznie doprowadziły do wycofania się spółdzielni z nowego budownictwa. Widać, że władza nie jest zainteresowana poprawą sytuacji mieszkaniowej społeczeństwa, o czym świadczy choćby słynna wypowiedź premiera, że on „ nie będzie budował nowych mieszkań” i dawał do zrozumienia, że Polacy muszą zrobić to sobie sami.

Premier tu konsekwentnie dotrzymuje słowa. Rząd pokazuje, że ważniejszy od losu 2,2 mln ludzi bez mieszkań, jest dla niego interes….deweloperów. Pokazuje to likwidacja programu wsparcia „Rodzina na swoim”. Przyjęty w jego miejsce program „Mieszkania dla Młodych” wyraźnie adresowany jest jako wsparcie dla firm deweloperskich. Ma on dostarczyć mieszkań nowych, dla raczej nieźle sytuowanych rodzin. Brak możliwości nabywania za kredyty mieszkań z wtórnego obiegu sprawia, że zaspokoi się znacznie mniejszą liczbę potrzeb.

I jakby tego było mało, rząd sięga do pustego budżetu po kolejne pieniądze dla deweloperów, w ramach projektowanej inicjatywy „Mieszkanie na wynajem”. Deweloperzy za tanie kredyty państwowe będą budować mieszkania na wynajem dla niemajętnych i na tym jeszcze zarabiać……

To tylko niewielka część problemów, z jakimi stykaliśmy się i które rzutować będą na dalsze losy naszego ruchu.

Koleżanki i koledzy!

Liczę, że nasz VI Zjazd Związku Rewizyjnego – największej w kraju organizacji spółdzielni mieszkaniowych, wytyczy strategię działania związku i całego naszego sektora na kolejne lata, kiedy możemy stawać przed trudnymi wyzwaniami.

Pamiętajmy, że dziś nie jesteśmy już sami. Że przestało działać „zaklęcie” o spółdzielniach prezesów, o prezesach spijających krwawicę mieszkańców i obmyślających, gdzie by tu jeszcze zaszkodzić, paraliżujące wielu działaczy samorządów spółdzielczych.

Wbicie klina między zwykłych spółdzielców i ich reprezentantów nie powiodło się.

Bo ludzie dziś widzą gołym okiem, że jakoś te osiedla spółdzielcze są lepiej zarządzane, domy – nawet z wielkiej płyty – są coraz ładniejsze, przybywa parkingów i usług w najbliższym otoczeniu, placów zabaw dla dzieci, zieleni – nawet boisk sportowych. A ponadto jeszcze działa dom kultury czy klub, w którym młodzież może rozwijać swoje zainteresowania. A równocześnie widać też, że po sąsiedzku, to, co się dzieje w zasobach komunalnych, wspólnot czy deweloperów, daleko odstaje od spółdzielczego standardu.

Dziś kula śniegowa nastrojów toczy się już w inną stronę. Nie grozi nam lawina. Ale nie powinniśmy na tym poprzestawać. Musimy współdziałać z szeregowymi spółdzielcami, zgłaszać nowe inicjatywy i być razem. Liczę, że w czasie naszego Zjazdu zastanowimy się i nad tym.

Życzę owocnych obrad.

 

Wystąpienie Przewodniczącego Rady Nadzorczej Tomasza Jórdeczki.


Szanowni Państwo
Koleżanki i Koledzy!

Zebraliśmy się, aby podsumować minioną kadencję, dokonać oceny działalności Związku i nakreślić kierunki działania na kolejne lata.

Pełne sprawozdanie Rady Nadzorczej znajduje się w materiałach, które otrzymali delegaci. Rada Nadzorcza w okresie sprawozdawczym odbyła 18 posiedzeń wypełniając swoje funkcje zgodnie z wymogami statutu. Na posiedzeniach analizowano sprawy związane z bieżącą działalnością Związku, omawiano prace legislacyjne dotyczące regulacji prawnych, które dotyczą warunków działania spółdzielni mieszkaniowych.

Rada ustalała zakres działalności Związku na poszczególne lata w celu realizacji naszych zadań statutowych. Analizowała i oceniała poszczególne zagadnienia tematyczne ze szczególnym uwzględnieniem programu wyznaczonego przez Zjazd, współdziałając w tym celu z innymi organami Związku.

Istotną funkcją Rady było inspirowanie działalności Zarządu i Biura Związku w realizowanych działaniach interwencyjnych i interpretacyjnych. Rada Nadzorcza postulowała zagadnienia i tematy, które powinny stać się przedmiotem jej obrad lub jej wystąpień do organów władz lub administracji państwowej. Przedstawiciele Rady brali aktywny udział w posiedzeniach Komisji Parlamentarnych, rozpatrujących projekty ustaw dotyczące wszelkich aspektów działalności spółdzielni mieszkaniowych, w tym zwłaszcza ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Członkowie Rady brali udział w konferencjach poświęconych problemom funkcjonowania poszczególnych dziedzin gospodarki bezpośrednio związanych z działalnością spółdzielni mieszkaniowych. Członkowie Prezydium Rady uczestniczyli w licznych spotkaniach konsultacyjnych, na których przekazywali opinie oraz sugestie ministrom, posłom i senatorom dotyczące spółdzielczości mieszkaniowej, w zakresie nowych rozwiązań legislacyjnych. Członkowie Rady uczestniczyli w konferencjach prasowych organizowanych przez Związek dla naświetlenia w mediach najistotniejszych problemów spółdzielczości mieszkaniowej. Nie bez znaczenia jest fakt działania Rady Nadzorczej na rzecz integracji środowiska spółdzielczego. W okresie między Zjazdami odbyło się szereg spotkań członków Rady Nadzorczej Związku z lokalnymi środowiskami spółdzielczymi, w tym spotkań regionalnych.

Dzisiejsze wystąpienie chciałbym poświęcić kilku zagadnieniom najbardziej istotnym dla spółdzielni mieszkaniowych, członków i ich rodzin. Problemy, z którymi przyszło nam walczyć od kilku lat w ostatnim okresie uległy nasileniu, a ponadto doszły nowe kwestie, które utrudniają nam bieżące funkcjonowanie. Od szeregu lat pracujemy na bazie ciągle zmieniających się przepisów prawnych, które mają represyjny charakter.

Przepisy ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych były wielokrotnie nowelizowane, a potem uchylane przez Trybunał Konstytucyjny. Państwo za bezcen rozdało spółdzielczy majątek. Ograniczając prawa spółdzielni mieszkaniowych, ustawodawca nie może zapominać, że ma do czynienia ze zrzeszeniami, które nie są segmentem władzy publicznej, ale należą do struktury społeczeństwa obywatelskiego.

Bezkarne łamanie Konstytucji to już recydywa i trwały obyczaj w polskim parlamencie – być może jest to praktyczna realizacja hasła ministra sprawiedliwości, który, jak sam publicznie stwierdził, cyt. „ ma w nosie literę prawa gdyż interesuje go duch prawa”.

Najbardziej palący problem dotyczy jednak procedowanych ustaw spółdzielczych. Od początku pojawienia się w Sejmie tych projektów, które przede wszystkim przewidują dalsze przekształcanie spółdzielczych praw do lokali i likwidację spółdzielni mieszkaniowych, podjęliśmy działania mające na celu doprowadzenie do ich nieuchwalenia w takim kształcie. Działania te były prowadzone wielokierunkowo. Występowaliśmy do wszystkich decydentów w tym : Prezesa Rady Ministrów, Marszałka Sejmu RP, Przewodniczącego Klubu Parlamentarnego PO oraz Rzecznika Praw Obywatelskich wskazując, że rozwiązania w nich zawarte mają tak naprawdę jeden cel – unicestwienie spółdzielczej formy działalności. Organizowane były także spotkania regionalne z posłami, na których prezentowaliśmy swoje racje.

Podjęliśmy ogromny wysiłek opracowania własnego projektu ustawy, który został złożony do Sejmu jako projekt obywatelski. Posłowie partii rządzących odrzucili go w pierwszym czytaniu.

Ponieważ nasze działania nie odnosiły żadnych rezultatów, zorganizowaliśmy w czerwcu 2011 roku Ogólnopolskie Forum Spółdzielcze, w którym uczestniczyło ok. 4.000 spółdzielców z całego kraju. W forum wzięli również udział przedstawiciele organizacji międzynarodowych z sektora spółdzielczego. Zarówno uczestnicy forum jak i zaproszeni goście wyrazili swój głęboki protest przeciwko ustawowej próbie likwidacji spółdzielni mieszkaniowych i zawłaszczania majątku spółdzielców na rzecz wąskiej grupy osób. Swoje pełne poparcie i protest przeciwko takim działaniom wyraził również CECODHAS oraz Międzynarodowy Związek Spółdzielczy. Jednakże stanowisko międzynarodowych organizacji spółdzielczych nie miało żadnego znaczenia dla moralizatorów i „ uzdrowicieli spółdzielczości”. Uczestnicy forum przyjęli rezolucję polskich spółdzielców przeciwko arbitralnemu traktowaniu sektora spółdzielczego i destrukcji naszego ruchu. Związek poinformował Prezydenta RP, Prezesa Rady Ministrów, Marszałka Senatu o przebiegu i rezultatach Ogólnopolskiego Forum Spółdzielczego.

Dzisiaj stojąc w tym miejscu mogę śmiało powiedzieć, że znowu jesteśmy na początku tej samej drogi. Wprawdzie nasze działania przyniosły rezultaty i obydwa projekty złożone do Sejmu w roku 2010 zostały odrzucone, to znowu walczymy z kolejnymi projektami zawierającymi praktycznie te same niekonstytucyjne i niszczące nasz sektor rozwiązania, jak tamte projekty. W roku 2012 bowiem do Sejmu wpłynęły kolejne projekty również autorstwa klubu parlamentarnego PO, których celem jest dyskryminacja i zniszczenie spółdzielni mieszkaniowych. W państwie, które podobno jest demokratyczne i do tego obywatelskie w majestacie prawa podejmowane są i realizowane próby ograbienia członków spółdzielni, niejednokrotnie z dorobku całego ich życia. Arogancja partii rządzącej jest wprost niewyobrażalna. Powiela się rozwiązania już dwukrotnie zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny dotyczące przekształceń własnościowych w spółdzielniach mieszkaniowych, co jest dowodem zarówno złej woli jak i ignorowania prawa, a przede wszystkim Konstytucji RP.

Partia rządząca mająca w nazwie obywatelska zapomina, że spółdzielczość posiada takie same prawa jak każda inna organizacja działająca w naszym systemie. Jednakże ani opinie ekspertów z dziedziny prawa ani orzeczenia Trybunału nie maja żadnego znaczenia wobec chęci zniszczenia spółdzielczości mieszkaniowej, pozbycia się prezesów i zawłaszczenia majątku. W normalnym kraju prezes jest osobą szanowaną i poważaną za swoją wiedzę oraz działania na rzecz słabszych ekonomicznie i społecznie obywateli. W Polsce bycie prezesem spółdzielni nie przynosi w opinii społecznej szacunku, lecz wiąże się z szykanami i pomówieniami. Jesteśmy nazywani złodziejami, mafią spółdzielczą, mafią prezesów.

Nigdy autorzy ustaw nie przedstawili rzeczowych, a nie politycznych argumentów uzasadniających propozycji PO. Żałośnie brzmią zarzuty ( nie potwierdzane postępowaniami prokuratorskimi, wyrokami sądowymi czy kontrolną działalnością ministra ds. budownictwa) artykułowane przez polityków partii miotanej skandalami korupcyjnymi, nepotyzmem, pompowaniem kół czy aferami taśmowymi. Nawet w mateczniku posłanki, której misją jest likwidacja spółdzielni mieszkaniowych – według informacji prasowych – CBA prowadzi działania w sprawie przyznawania dotacji unijnych w zamian za wpłaty na fundusz PO. Obserwując działania tej posłanki trzeba stwierdzić, że jej działalność jest szkodliwa społecznie i ma na celu naruszenie praw spółdzielni i jej członków oraz całkowite wyeliminowanie spółdzielni z rynku mieszkaniowego. Rozpowszechnia nieprawdziwe, wprowadzające w błąd informacje o zarządzaniu i osobach zarządzających w spółdzielniach mieszkaniowych, jest to akt nieuczciwej konkurencji, nieuczciwego lobbingu na rzecz umocnienia monopolistycznej pozycji deweloperów. Jednocześnie obserwując dokonania pani poseł i jej rodziny w spółdzielni „Pojezierze”, „Jaroty” i spółdzielni „Jasna” można odnieść wrażenie, że prawa dla spółdzielni i spółdzielców przygotowuje rodzina Soprano z Don Corleone na czele.

Dziękuję więc koleżankom i kolegom, że w trakcie wysłuchania publicznego dotyczącego projektów ustaw spółdzielczych, które odbyło się w dniu 24 czerwca br. mieli odwagę cywilną do publicznego powiedzenia z dumą : „Jestem prezesem spółdzielni mieszkaniowej i nie wstydzę się tego”. Trzeba przyznać, że wymagało to dużej odwagi, gdyż za taką publiczną deklarację można było zostać zelżonym i wyszydzonym. Hasła populistyczne tj. przegnać prezesów, dać władzę członkom, miały na celu zakrzyczenie argumentów merytorycznych prezentowanych przez stronę spółdzielczą.

Zarzucano nam m.in. manipulowanie przy zgłoszeniach na wysłuchanie. Nawet w tej kwestii zostało złożone zawiadomienie do Prokuratury, która ku oburzeniu „pokrzywdzonych” przez prezesów odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie. Wysłuchanie publiczne również pokazało arogancję władzy. Z całej 26 osobowej komisji ds. ustaw spółdzielczych przyszło 4 posłów wchodzących w skład prezydium. Jednakże po raz kolejny spółdzielczość mieszkaniowa pokazała swoją siłę zapełniając praktycznie salę. W wysłuchaniu wzięło udział ponad 1.000 osób, z czego 90% byli to członkowie spółdzielni mieszkaniowych zadowoleni ze swoich spółdzielni. Pani poseł towarzyszyła grupka niezadowolonych osób, które chcą dorobić się majątku kosztem innych członków. Na stronie internetowej przez nich założonej „temida kontra SM” jesteśmy obrażani, nazywani złodziejami, łajzami, gnidami i przestępcami. Wymieniają z nazwiska i imienia prezesów, którzy nie poddają się terrorowi i postępują zgodnie z obowiązującymi przepisami. Ci prezesi obrzucani są wyzwiskami i znajdują się na czarnej liście tej grupki. Tak dalej być nie może. Grupa osób żądających, aby spółdzielnia wypłaciła im wkład budowlany w sytuacji, gdy oni sprzedali swoje mieszkanie osobie trzeciej nie może doprowadzić do uchwalenia przepisów umożliwiających rozgrabienie majątku spółdzielczego. Tym pokrzywdzonym członkom chodzi tak naprawdę o pieniądze, o uwłaszczenie się na majątku będącego własnością wszystkich członków, wypłacenie udziałów i wkładów, ale zatrzymanie mieszkania, które będą mogli sprzedać na rynku wtórnym.

Zgłoszenie udziału w wysłuchaniu publicznym ok. 1.300 uczestników jest dowodem na całkowity brak uczciwej debaty z udziałem spółdzielców, na brak dialogu społecznego, na lekceważenie głosu spółdzielców, na uleganie lobbingowi deweloperów.

Do dziś nie odbyła się zapowiedziana w 2011 roku przez Prezydenta RP dyskusja na ten temat.

Z NAMI SIĘ NIE ROZMAWIA
DO NAS SIĘ PRZEMAWIA

Proponowane w ustawach kształtowanie wyborów krajowej i branżowej reprezentacji spółdzielczej uniemożliwi ogółowi spółdzielców wypowiadanie się w zakresie wyboru osób, które będą ich reprezentować w organizacjach ponadpodstawowych.

Autentyczni działacze spółdzielczy mają być wykluczeni z udziału w życiu organizacji reprezentujących spółdzielców.

PYTAMY - DLACZEGO – JAKIE RACJE SPÓŁDZIELCZE, A MOŻE POLITYCZNE ZA TYM PRZEMAWIAJĄ.

Dziś ponownie politycy siłą legislacji narzucają niedemokratyczne rozwiązania, ponownie wiedzą lepiej jak ma się organizować samorządny ruch spółdzielczy. Chcą nominować naszych przedstawicieli dyskredytując tych członków spółdzielni, którzy z demokratycznego mandatu sprawują funkcje w organach spółdzielni. Rozwiązanie to można odczytywać jako powrót do administracyjnych metod nadzorowania spółdzielczości, funkcjonujących w poprzednim ustroju politycznym. To sami członkowie spółdzielni, a nie ustawodawca, winni decydować kto będzie reprezentował ich interesy w organizacjach zrzeszeniowych.

Brawo – proszę to wprowadzić w innych organizacjach np. Związku Miast, Związku Gmin, Związku Województw, a może w izbach gospodarczych…… To nie jest demokracja, to jest demokratura, to jest sprawowanie władzy nad innymi, a nie z innymi – to jest bezprawie legislacyjne.

Pytamy – skąd politycy czerpią swoją niepodlegającą dyskusji wiedzę jak długo ma trwać kadencja Rady Nadzorczej, ile kadencji może pełnić członek Rady Nadzorczej w spółdzielni i jakiej wysokości ekwiwalent finansowy za swoją pracę i odpowiedzialność może otrzymywać.

Dlaczego takich regulacji nie wprowadza się do Kodeksu spółek, nie stosuje się w spółkach skarbu państwa. Poseł, radny pełniący swoją funkcję od wielu kadencji to „ doświadczony polityk, samorządowiec”, natomiast demokratycznie wybierany ponownie członek organu spółdzielczego jest dowodem na nepotyzm i persona „non grata” – w oczach i wypowiedziach polityków. Dlaczego stosuje się inną miarę do tych samych sytuacji?

Skąd taka determinacja do likwidacji związków spółdzielczych i przejęcia kontroli przez państwo nad spółdzielniami?

Obecna władza dąży do dominacji nad życiem społecznym i nadużywa dominacji większości nad mniejszością.

Wstępem do generalnej rozprawy ze spółdzielczością i polem doświadczalnym jest dla polityków spółdzielczość mieszkaniowa.

Spółdzielczość mieszkaniowa jako jedna z form zaspokajania potrzeb mieszkaniowych, jest powszechnie wykorzystywana w państwach o znacznie wyższym stopniu zamożności obywateli. Tym bardziej dziwić musi tendencja polskiego ustawodawcy do jej likwidacji w kraju, gdzie większość obywateli nie jest w stanie nabyć lokalu mieszkalnego na warunkach w pełni rynkowych. Niepokoić musi również tendencja ustawodawcy do wymuszonego przekształcania spółdzielczych praw do lokali w odrębną własność. Własność to nie tylko sfera uprawnień właściciela, ale również szereg obowiązków, którym właściciele zwłaszcza o niższym statusie majątkowym nie są w stanie sprostać – sygnalizuje to również Rzecznik Praw Obywatelskich.

Głupstwa i kłamstwa wypowiadane są napuszonym tonem i awansują do rangi pozytywnej mądrości.

W Polsce 28% Polaków czyli ok. 10 mln osób żyje na granicy wykluczenia.

Współczynnik Giniego mierzący skalę nierówności pokazuje, że większe różnice społeczne niż w Polsce są na terenie Europy Zachodniej tylko w Wielkiej Brytanii i Portugalii.

  • tylko 16% bezrobotnych dostaje zasiłki, w krajach UE – 80%,
  • 3,2% gospodarstw domowych otrzymuje dodatki mieszkaniowe, Dania, Malta, Francja, Finlandia, Holandia, Niemcy – odpowiednio: 21%, 20%, 18,9%, 15,4%, 11%,
  • w jednej czwartej powiatów bezrobocie przekracza 20%,
  • umowy pozakodeksowe (śmieciowe) zwane też ratunkowymi, stają się coraz powszechniejsze ( 75% młodych nie ma stałej pracy – bezrobocie 11%, 27,8% młodych nie ma etatu),
  • wydatki na mieszkanie wynoszą ok. 21,3% budżetów domowych,
  • wg danych UNICEF – 14% polskich dzieci żyje w biedzie,
  • Polak musi odłożyć 8,5 rocznych pensji, ( w Danii 2,4, w Niemczech 3,07, w Belgii 3,8 ),
  • cena za energię elektryczną z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej w Polsce to aż 23,5 tzw. PPS, w UE – 18 PPS,
  • gminy w ostatnich 5 latach wybudowały zaledwie ok. 15 tys. mieszkań,
  • 11% emerytów pobiera emerytury od 700-1.000 zł, 25% od 1.000-1.400 zł, 28% od 1.400-1.800 zł,
  • około 8-12% spółdzielców zalega z opłatami,
  • na świadczenia społeczne przeznacza się 18,9 PKB, UE – 29,4,
  • 1,6 mln mieszkań spółdzielczych jest w budynkach wyższych niż 5-cio kondygnacyjnych i 2 mln mieszkań znajduje się w budynkach z wielkiej płyty.


I w tych realiach społeczno-gospodarczych politycy – chyba w oparach absurdu – likwidują solidaryzm społeczny w spółdzielniach mieszkaniowych nakazując wbrew woli członków, wspólnoty mieszkaniowe.

To ignorancja w służbie obłudy.

Uzasadnienia do tych ustaw – przypominają artykuły w tabloidach, a autorzy ustaw są jednocześnie „ bezstronnymi” recenzentami, a następnie ekspertami Komisji Sejmowych.

Nie decydujcie za ludzi, Polacy zdolni są do samodzielnego myślenia. To sami spółdzielcy powinni mieć prawo dokonywania wyboru w jakiej formie organizacyjnej chcą funkcjonować.

Polskie mieszkalnictwo ma większe problemy, niż urojona krzywda spółdzielców.

Problemem są np. tzw. „ czyściciele kamienic” (Neo-Bank), którzy w majestacie prawa usuwają dotychczasowych najemców sprywatyzowanych budynków – tu Państwo jest bierne. Spełnia się niestety prognoza prof. Artura Śliwińskiego – zadłużone mieszkania przejmują agresywne fundusze i spółki. Likwidacja spółdzielni mieszkaniowych jest wyraźnym ukłonem wobec tych instytucji bez uwzględnienia skutków społecznych.

Projekty ustaw wyraźnie wskazują na negatywny stosunek ich autorów do organów spółdzielni mieszkaniowych. Nieufność ogniskuje się na członkach organów kierowniczych tych podmiotów, na czele z ich prezesami. Wyraźnym celem wnioskodawców jest osłabienie pozycji spółdzielni mieszkaniowych na rynku oraz w życiu społecznym, a w konsekwencji likwidacja. Autorzy zdają się dostrzegać w spółdzielniach mieszkaniowych przede wszystkim zagrożenie dla samych spółdzielców. Zupełnie abstrahują od funkcji spółdzielni mieszkaniowych nie związanych z zaspokajaniem potrzeb mieszkaniowych, to znaczy np. funkcji oświatowych, kulturalnych etc. Projekty eliminują samorządność oraz wewnętrzną autonomię spółdzielni mieszkaniowych, zakorzenioną w podstawowej ludzkiej wolności zrzeszania się.

Proponuje się nową formę zarządzania przedsiębiorstwem spółdzielczym.

Zarządzanie przez WIECE!!

Francuski historyk Rene Girard w książce „Kozioł ofiarny” dowodzi, że społeczeństwa i ich elity przywódcze, żeby istnieć i odnaleźć swoją identyfikację, potrzebują co pewien czas rytualnej egzekucji – dziś ma być wykonana na spółdzielniach, działkowcach i związkach zawodowych.

Sytuacja jest bardzo trudna, a klimat niesprzyjający. Jedynym pozytywem jest fakt, iż oprócz tych spółdzielczych projektów, aktualnie również inne kluby parlamentarne złożyły swoje projekty dotyczące ustaw spółdzielczych zawierające rozwiązania zaakceptowane przez środowisko spółdzielcze i wszystkie te projekty rozpatrywane są łącznie przez Sejmową Komisję Nadzwyczajną ds. ustaw spółdzielczych. Dziękuję posłom SLD, Ruchu Palikota oraz PSL za złożenie projektów przyjaznych spółdzielniom i ich członkom. Nasz Związek do wszystkich złożonych projektów ustaw skierował do Sejmu RP swoje opinie i uwagi. W wystąpieniach skierowanych do Prezydenta RP, Prezesa Rady Ministrów, Marszałka Sejmu i Klubów Parlamentarnych przedstawiliśmy uwagi wskazujące na fundamentalne naruszenie zasad spółdzielczości w poselskim projekcie o spółdzielniach. Skierowaliśmy także do Marszałka Sejmu opinię dotyczącą niezgodności poselskiego projektu ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych z prawem Unii Europejskiej.

Nasze uwagi i wystąpienia pozostały bez odpowiedzi. Taka atmosfera oraz jawne szykanowanie organizacji spółdzielczych wskazuje, że powinniśmy spodziewać się powtórzenia sytuacji z lat dziewięćdziesiątych, kiedy to zapisami spec-ustawy zniszczono i rozbito cały ruch spółdzielczy. Prace komisji również nie nastrajają optymistycznie, gdyż tempo prac nad ustawami jest bardzo szybkie, ewidentnie mające na celu zakończenie ich przed końcem kadencji Sejmu. Jest rzeczą nie do uwierzenia, że tak mały sektor jak spółdzielczość mieszkaniowa w państwie dotkniętym kryzysem i bezrobociem jest tak ważkim problemem, że przesłania wszystkie inne. Należy sądzić, że po raz kolejny jesteśmy zasłoną dymną dla odciągnięcia uwagi społeczeństwa od prawdziwych problemów gospodarki mieszkalnictwa.

Dzisiaj państwo obywatelowi w sferze mieszkaniowej nie proponuje praktycznie nic, albo kogoś stać na zakup lokalu na wolnym rynku albo po prostu go nie posiada. Państwo nie tylko nie tworzy więc warunków do powstawania nowych lokali społecznych, ale również likwiduje odgórnie już istniejące zasoby.

Wdrażany nowy program mieszkaniowy – Mieszkania dla Młodych – ma na celu pobudzenie budownictwa wyłącznie własnościowego i jest pomocą dla deweloperów a nie dla obywateli. Tak naprawdę celem tego programu jest wsparcie deweloperów kosztem mniej zamożnych rodzin, których nigdy nie będzie stać na zakup mieszkania. Taka sytuacja na rynku mieszkaniowym prowadzi w konsekwencji do wzrostu ubóstwa, biedy oraz bezdomności.

To są problemy, którymi powinien zająć się rząd polski. Należy doprowadzić do przewartościowania dotychczas realizowanej polityki mieszkaniowej w kierunku radykalnych zmian systemowych, dostosowanych do oczekiwań i potrzeb społecznych oraz osadzonych w realiach gospodarczych kraju. Konieczne jest uchwalenie nowych programów w obszarze mieszkalnictwa, mających na celu zwiększenie dostępności tanich mieszkań pod wynajem, a spółdzielnie i inne podmioty o umiarkowanym zysku powinny być głównymi wykonawcami i realizatorami budownictwa społecznego. Tak to funkcjonuje w innych państwach europejskich, gdzie rząd działa w interesie obywateli, a nie pod hasłem walki z patologią i obrony członków spółdzielni, niszczy i zagrabia to, co jeszcze pozostało.

Do tego dochodzą wysokie koszty utrzymania lokali, gdzie 70% ich ogółu są to koszty niezależne od spółdzielni. Wielu mieszkańców naszych zasobów nie stać na utrzymanie swoich mieszkań. Dopóki mieszkają w zasobach spółdzielczych zgodnie z zasadą solidaryzmu mogą liczyć na wsparcie. Natomiast po wdrożeniu projektowanych ustaw i powstaniu wspólnot zostaną pozbawieni swoich mieszkań. Ale wtedy już będzie za późno, gdyż droga do wspólnoty jest to droga bez powrotu. Rząd daje obywatelom bilet w jedną stronę nie mówiąc, że na końcu podróży są wyższe koszty utrzymania mieszkania i brak osłony prawnej. Nie da się jednak później odbudować spółdzielni i powrócić do starych zasad.

Tu pojawia się kolejna kwestia, z którą przyszło nam się zmierzyć tj. uchwalona naprędce ustawa o utrzymaniu czystości w gminach. Po raz kolejny rząd wykazał się całkowitą ignorancją i arogancją w stosunku do obywateli. Przerzucił bowiem na nas obowiązek pobierania opłat za utrzymanie czystości. Został wdrożony bubel prawny, którego konsekwencje ponosimy i my i nasi mieszkańcy. Wnioskowaliśmy w tej sprawie do Przewodniczącej Sejmowej Podkomisji, aby ustawa nie nakazywała nam i nie obarczała nas odpowiedzialnością za niewnoszenie opłat za wywóz nieczystości przez mieszkańców naszych zasobów w sytuacji, gdy nie posiadamy uprawnień uniemożliwiających realizację przypisanych ustawą obowiązków. Po raz kolejny uchwalono ustawę nakładającą obowiązki bez możliwości wpływu na ich realizację. I znowu przyszło nam tak jak przy ustawach spółdzielczych pisać wniosek do Trybunału Konstytucyjnego. Po raz kolejny z uporem została uchwalona regulacja, która zamiast porządkować pewne zagadnienia wprowadza chaos i dezintegrację, a rząd nie reaguje na żadne sygnały kierowane w tej sprawie.

Jedynym sposobem jest skierowanie wniosku do Trybunału o stwierdzenie jej niekonstytucyjności. I znowu Trybunał tak jak przy ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych stwierdzi niekonstytucyjność jej postanowień, a szkodliwe działanie ustawy będziemy odczuwać jeszcze długo po jej uchyleniu.

Koleżanki i koledzy!

Chciałbym dzisiaj móc powiedzieć, że na pewno spotkamy się za 4 lata, ale niestety nie mogę. Obawiam się, że może nie być kolejnego Zjazdu Związku, gdyż po wdrożeniu projektowanych ustaw pozostaną tylko resztki polskiej spółdzielczości mieszkaniowej. Pomimo tego namawiam jednak do walki z tymi antyspółdzielczymi, niekonstytucyjnymi i oprotestowanymi przez spółdzielczość z całego świata rozwiązaniami. Mam nadzieję, że zostało w nas jeszcze dość siły, aby walczyć o nasze spółdzielnie i naszych członków, o spółdzielnie , które niejednokrotnie budowaliśmy od podstaw. Rząd polski musi zrozumieć, że spółdzielczość jest wartością samą w sobie.

Jednakże wydaje się, iż wzoruje się on ewidentnie na przepisach francuskich sprzed ponad 40 lat, które nałożyły obowiązek przekształcenia spółdzielni w HLM. Dzisiaj spółdzielnie francuskie stanowią tylko 0,4% rynku mieszkaniowego, a ustawy z lat 70 nazywane są w całej Europie „haniebnymi” lub „niesławnymi”. W Polsce po wdrożeniu projektów ustaw spółdzielczych czeka nas taki sam los, jaki spotkał spółdzielnie francuskie, a duże koncerny zagraniczne będą zarządzać zasobami pozostałymi po spółdzielniach.

Należy jednak podkreślić, iż wbrew temu, co próbują wmówić społeczeństwu politycy, spółdzielczość mieszkaniowa nie jest częścią coraz bardziej nabrzmiałego problemu polskiego mieszkalnictwa, lecz narzędziem do jego rozwiązania.